Go to Top

Byle do piątku, byle do wiosny…

Piątek, piąteczek, piątunio… – te pieszczotliwe określenia, tak uwielbianego przez większość dnia tygodnia, chyba już na stałe zadomowiły się w naszym języku. Byle do końca tygodnia, miesiąca… byle do wakacji.

Czekasz z utęsknieniem na finał dnia, tygodnia, na koniec szkoły, koniec pracy… Odmierzasz w napięciu czas, żeby było z głowy. Byle… do piątku. Byle… jak. Gubisz po drodze jakość i istotę swoich działań. Chcesz odhaczyć, zaliczyć i gnać dalej, nie zastanawiając się nad swoimi poczynaniami. Bezrefleksyjnie, bez celu, byle do końca… byle do wiosny… byle do…

Bylejakość staje się chlebem powszednim. Skoncentrowanie się na wykonywanym zadaniu coraz częściej przychodzi z trudem. Wielozadaniowość – tak dzisiaj niezbędna – nie sprzyja skupieniu, wręcz sieje spustoszenie. „Multitasking” sprawia, że Twoja uwaga się rozprasza, obniżasz jakość, robisz byle jak, nawet pamięć płata wtedy figle (gdzie położyłem klucze? czy zamknęłam drzwi?).
Niezbędne jest wówczas nadawanie różnych znaczeń wykonywanym czynnościom. Czasami może się okazać, że to, co robisz znaczenia żadnego nie ma. I to jest bolesna lekcja. Ale masz świadomość i możesz to zmienić.

Czy warto obniżać standardy, żeby mieć z głowy? Przecież można się zatrzymać, zrobić coś lepiej i sprawić, że pozostanie w naszej głowie na dłużej. Nikt nie chce pracować pod szyldem bylejakości. Nikt nie chce być postrzegany jako byle jaki uczeń, byle jaki student, byle jaki pracownik, byle jaki szef. Hmm… a może ktoś chce??

Tutaj znajdziesz kilka słów o skupieniu.

, , , , ,

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.